Nie jesteśmy uchodźcami. Życie w cieniu konfliktów zbrojnych
- Kategoria:
- reportaż
- Seria:
- Seria reporterska
- Tytuł oryginału:
- No somos refugiados
- Wydawnictwo:
- Wydawnictwo Poznańskie
- Data wydania:
- 2019-04-24
- Data 1. wyd. pol.:
- 2019-04-24
- Liczba stron:
- 330
- Czas czytania
- 5 godz. 30 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788379761470
- Tłumacz:
- Marta Szafrańska-Brandt
- Tagi:
- uchodźcy kryzys migracyjny
Ulet – piętnastoletni Somalijczyk dostał się wreszcie na łódź z innymi uchodźcami. Był sam – bez rodziny i przyjaciół. Podróżujący z nim Somalijczycy wiedzieli, że w Libii był więziony, torturowany i głodzony. To nieprawdopodobne, że udało mu się dotrzeć do Europy. Gdy łódź zbliżała się do wybrzeży Włoch, Ulet obserwował ruch fal i majaczącą na horyzoncie ziemię. Wtedy stracił przytomność. Mimo półgodzinnej reanimacji nie udało się go uratować – zmarł na obrzęk płuc. Gdyby zmarł w Libii, nikt by o tym nie usłyszał.
W 2015 roku państwa członkowskie Unii Europejskie otrzymały ponad dwukrotnie więcej wniosków o azyl, niż rok wcześniej. Najwięcej imigrantów przybywało z Syrii, Afganistanu i Iraku – krajów pogrążonych w wieloletnim kryzysie.
Konwencja Genewska mówi, że uchodźcami są osoby zmuszone opuścić kraj pochodzenia. Definicja ta nie obejmuje osób stanowiących wśród uchodźców większość: tych, którzy nie mogą korzystać z ochrony międzynarodowej, którzy utknęli w Jemenie, Sudanie Południowym, Demokratycznej Republice Konga. To uchodźcy zapomniani, ponieważ nie są oni uchodźcami. Są przesiedleńcami wewnętrznymi.
W tym poruszającym reportażu, Agus Morales przygląda się im wszystkim. Podąża z imigrantami, którzy przekraczają granicę meksykańsko-amerykańską, żyje w obozach w Jordanii, pływa z uciekinierami barką po Morzu Śródziemnym. Próbuje ich zrozumieć, powiedzieć kim są, skąd przychodzą i dlaczego. I odkrywa to, co jest najbardziej przerażające – że to ludzie tacy jak ty, o tym samym wyglądzie, marzeniach i uczuciach. Każdy z nas mógłby zostać uchodźcą.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Historia chwili obecnej
Kim jestem ja, kim jesteś ty, skąd mamy wiedzieć, że nasza tożsamość jest stała…?*
Kryzys migracyjny trwa. Nie pierwszy raz ludzie uciekający przed zagrożeniem szukają schronienia poza granicami swojego kraju, a świat wciąż nie potrafi odpowiedzieć na pytanie, co z tym zrobić. Jedni zamykają swoje granice, inni tworzą obozy dla imigrantów. Mówi się o cmentarzysku na dnie Morza Śródziemnego, o zwłokach trzyletniego Alana Kurdiego znalezionych na tureckiej plaży, ale także o kwotach uchodźców, którymi trzeba się podzielić. Jakież to bezduszne, tłumaczyć tak dosłownie angielskie słowo „quota” i tak powszechnie używać go w stosunku do ludzi. Dziwi mnie to, bo przecież w Polsce jest określona liczba Polaków, w Niemczech liczba Niemców, na świecie liczba ludzi, ale jeśli chodzi o uchodźców, to w ich przypadku są jedynie te odczłowieczające kwoty, zupełnie jakby nie chodziło tu o ludzkie istnienia.
Agus Morales jako reporter miał okazję obserwować tych wzbudzających duży lęk ludzi z bliska. Rozmawiał z nimi, patrzył w oczy, towarzyszył przez pewien czas, notował ich słowa, a potem szedł dalej. Opowiadali mu o swoich krajach, które opuścili, o dzieciach, które zostały zabite lub skrzywdzone, o beznadziei, smutku, samotności i marzeniu, by móc kiedyś do swoich domów wrócić, jeśli byłoby to bezpieczne. Czy wrócą?
Nie tutaj jest moje miejsce,
nie tutaj powinienem się znaleźć.
Nie wiem, co będzie mnie czekać
na drodze wcześniej wybranej.*
„Nie jesteśmy uchodźcami. Życie w cieniu konfliktów zbrojnych” to reportaż o sytuacji zwykłych ludzi z Afganistanu, Sudanu Południowego, Syrii, Demokratycznej Republiki Konga, Salwadoru czy Hondurasu, których losy zostały wygenerowane przez nieprzychylne warunki społeczno-polityczne. Autor kreśli obraz uchodźców, prowadząc nas przez wszystkie aspekty ich życia. Najpierw opisuje początki, czyli najczęściej wojnę, ale też przemoc i głód, które popychają ich do podjęcia decyzji o ucieczce. Potem exodus, czyli porzucenie domu i masową migrację w nieznane. Na tym etapie niektórzy kończą swoją historię. Jeśli mają szczęście, idą dalej, czasem do obozu, który ma być odpoczynkiem przed dalszą drogą, choć często staje się jej końcem. Na mecie czeka wolność i bezpieczeństwo, ale tylko nieliczni z nich ją przekroczą. Tym, którym się uda, przyjdzie zmierzyć się z mocno zafałszowanym wizerunkiem samych siebie. W spojrzeniu tych, do których uciekli, odnajdą niechęć, pogardę i strach.
Książka ta wydaje się bardzo osobistym zapisem przemyśleń autora, które go trapiły podczas reporterskich podróży do krain dotkniętych wojnami. Pisząc o tym, nie spieszy się, pragnie ukazać tamten świat z takiej strony, z jakiej nikt nie chce go oglądać. Chce, byśmy dostrzegli w uchodźcach nie kwoty do rozdzielenia, a po prostu ludzi. Trudno jest mu pozostać przy tym zupełnie obiektywnym. Prowadząc rozmowy, wyciąga własne wnioski i nie stroni od sugerowania toku myślenia. Bardzo zdecydowanie bierze uchodźców w obronę i prezentuje wiele dowodów na irracjonalność obaw krajów, do których pragną oni dotrzeć, choć nie nazywa tych lęków po imieniu. Jest skupiony nie na nas, tylko na nich. Przedstawia ich w dobrym świetle, jako bezbronnych i niewinnych. Oczywiście takimi w zdecydowanej większości są, ale przecież my nie takich ludzi się boimy. Obawiamy się ataków terrorystycznych i przemocy seksualnej, których spodziewamy się po muzułmanach w oparciu o doświadczenia ostatnich lat. Czy nie dali nam podstaw do tych lęków?
Z pewnością nie jest sprawiedliwe oceniać wszystkich uchodźców przez pryzmat niewielkiego odsetka zwyrodnialców, którzy się wśród nich znajdują, ale chciałabym, żeby autor spróbował podjąć również ten temat. Chciałabym, żeby dostrzegł zagrożenia wiążące się z niekontrolowanym napływem cudzoziemców z tak odmiennych kulturowo krajów. Kiedy przedstawia się kryzys migracyjny tylko z perspektywy uchodźców, reportaż staje się stronniczy. Nie powinno to mieć miejsca. Nie oczekuję od autora podania przepisu na rozwiązanie problemu, a jedynie rzetelnej pracy reporterskiej. Włożył on w tę książkę mnóstwo wysiłku, ale niestety zapomniał zrobić kroku w tył i przyjrzeć się trochę z boku problemom, które opisuje. Być może zgubiła go ogromna wrażliwość na tę ludzką krzywdę.
Mimo wspomnianych wad, bardzo wysoko oceniam tę książkę, ponieważ jest niezmiernie ważna. My znamy stanowisko, jakie Polska (i wiele innych państw) w tej sprawie zajęła. Agus Morales pokazał nam dla odmiany tę drugą stronę medalu. Pisze przy tym bardzo ciekawie, chwyta za serce, porusza i wzbudza współczucie dla losu swoich bohaterów. Dzięki niemu możemy żyć w nieco większej świadomości tego, w jakiej kondycji moralnej znajduje się współczesny świat, a z nim my sami. Wnioski z tej lektury wyciągnąć trzeba będzie samodzielnie, choć uprzedzam, nie będzie to łatwe.
Izabela Straszewska
*cytaty z książki
Książka na półkach
- 219
- 104
- 30
- 7
- 5
- 4
- 4
- 4
- 3
- 3
OPINIE i DYSKUSJE
Rozpocznę od bardzo głębokiej myśli autora: nie chcemy wiedzieć. Chcemy się najwyżej poinformować. Poznanie wymaga czasu i woli, chęci i wysiłku zrozumienia. Poznanie przeszkadza nam zająć zwykłą postawę, która polega na udawaniu, że nie wiemy o co chodzi.
Nie jest to lektura łatwa choć gdy się czyta kolejną już z kolei książkę o konfliktach zbrojnych następuje oswojenie z tematem. Oswojenie, które nigdy nie może prowadzić do zobojętnienia, a bardziej do rzeczowego i chłodnego osądu trudnej sytuacji. Wielką wartością tej książki jest to, że autor był w miejscach, które opisuje i spotkał się z ludźmi których wypowiedzi przytacza. Dzięki temu mogłem wsiąknąć w narrację, stając się częścią obozu uchodźców czy grupy migrantów zmierzających do lepszego świata. Z drugiej jednak strony swoją książką chciał objąć zbyt wiele tematów i zagadnień przez co miałem wrażenie chaotyczności i niedokończonych wątków.
Rozpocznę od bardzo głębokiej myśli autora: nie chcemy wiedzieć. Chcemy się najwyżej poinformować. Poznanie wymaga czasu i woli, chęci i wysiłku zrozumienia. Poznanie przeszkadza nam zająć zwykłą postawę, która polega na udawaniu, że nie wiemy o co chodzi.
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo toNie jest to lektura łatwa choć gdy się czyta kolejną już z kolei książkę o konfliktach zbrojnych następuje oswojenie...
Trudno ocenić tę książkę... Tematy w niej poruszane są bardzo potrzebne. Świetnie otwiera oczy na to co się dzieje na świecie. Obrazuje poruszające historie. Niestety nie przekonuje mnie styl pisania (lub jakość tłumaczenia). Jest chaotyczna, ciężko ją się czyta. Gdyby była napisana nieco inaczej, byłaby pewnie bestselerem, bo temat reportażu i jego historie mają naprawdę duży potencjał.
Trudno ocenić tę książkę... Tematy w niej poruszane są bardzo potrzebne. Świetnie otwiera oczy na to co się dzieje na świecie. Obrazuje poruszające historie. Niestety nie przekonuje mnie styl pisania (lub jakość tłumaczenia). Jest chaotyczna, ciężko ją się czyta. Gdyby była napisana nieco inaczej, byłaby pewnie bestselerem, bo temat reportażu i jego historie mają naprawdę...
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo toTemat na pewno bardzo ciekawy i bardzo ważny, zwłaszcza w obecnej sytuacji na świecie a przede wszystkim w Ukrainie. Wielki plus za zaangażowanie autora i pracę jaką włożył w przygotowania do napisania tej książki. Za to, że był na miejscu i widział na własne oczy. Jest dużo krytyki pod adresem Zachodu i ogólnie Europy, że nie otwiera swoich granic przed uchodźcami. Zabrakło mi natomiast pomysłów, poglądów autora, co dalej z nimi zrobić, gdybyśmy faktycznie ochoczo przyjęli wszystkich potrzebujących. Wg mnie takie problemy trzeba rozwiązywać na miejscu. Nie da się całej Afryki przenieść nagle do Europy, bo to nie rozwiązuje problemu przemocy, a rodzi bardzo wiele innych, nowych wyzwań. Ciekawe też czy autor trochę teraz zmienił nastawienie, po tym jak Europa, głównie Polska, przyjęła w parę tygodni kilka milionów Ukraińców.
Temat na pewno bardzo ciekawy i bardzo ważny, zwłaszcza w obecnej sytuacji na świecie a przede wszystkim w Ukrainie. Wielki plus za zaangażowanie autora i pracę jaką włożył w przygotowania do napisania tej książki. Za to, że był na miejscu i widział na własne oczy. Jest dużo krytyki pod adresem Zachodu i ogólnie Europy, że nie otwiera swoich granic przed uchodźcami....
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo toDNF
Bardzo interesował mnie ten temat, ale sama książka okazała się być bardzo chaotyczna. Interesująca pozycja jeśli chodzi o treść, ale trudno było mi przebrnąć przez kolejne rozdziały i to nie ze względu na trudną tematykę.
DNF
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toBardzo interesował mnie ten temat, ale sama książka okazała się być bardzo chaotyczna. Interesująca pozycja jeśli chodzi o treść, ale trudno było mi przebrnąć przez kolejne rozdziały i to nie ze względu na trudną tematykę.
Dojrzała książka. Autor spędził kilkanaście lat, dokumentując temat najróżniejszych kryzysów migracyjnych - i to czuć. Dużo meta-refleksji. To nie jest kolejny reportaż człowieka, który pojechał do Afryki, przeraził się skalą tragedii i dał temu emocjonalny upust na kilkuset stronach. To dojrzałe świadectwo człowieka, który zobaczył wszystko - i wciąż reaguje emocjonalnie. Nie rości sobie prawa do wszechwiedzy (mimo ogromnego doświadczenia). Stara się spojrzeć na temat holistycznie, bo rozumie jak działa ludzki umysł. Rozumie, że nadmiar statystyk w pewnym momencie prowadzi do empatycznego przegrzania mózgowego systemu operacyjnego, dlatego tam gdzie potrzeba - zmienia ton z faktograficznego na uczuciowy. Zadaje dużo pytań. Czasem daje też odpowiedzi. Potrafi krótkim zdaniem skomentować i podsumować trwające dekady dramaty. Zdecydowanie warto przeczytać.
Dojrzała książka. Autor spędził kilkanaście lat, dokumentując temat najróżniejszych kryzysów migracyjnych - i to czuć. Dużo meta-refleksji. To nie jest kolejny reportaż człowieka, który pojechał do Afryki, przeraził się skalą tragedii i dał temu emocjonalny upust na kilkuset stronach. To dojrzałe świadectwo człowieka, który zobaczył wszystko - i wciąż reaguje emocjonalnie....
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo toAutor, o którym niewiele znalazłam w internecie, omawia ruchy migracyjne na wszystkich kontynentach świata oprócz Antarktydy. Porządnie zrobiony research: był w obozach dla uchodźców, szedł razem z nimi ich szlakami. Pokazuje przyczyny polityczno-ekonomiczne, które doprowadzają do sytuacji, że ludzie wyruszają w drogę. Tematyka mnie też osobiście dobrze znana – w moim landkreisie były trzy obozy dla uchodźców. Uczyłam języka, objaśniałam przepisy i zasady życia w Europie Zachodniej, doradzałam. Spotykałam grupy na dworcach, które przemieszczały się dalej, tam, gdzie byli już ich krewni i znajomi. Spokojni, uprzejmi, grzeczni, wdzięczni za każdy przejaw pomocy. Uczyłam się, jakimi ćwiczeniami natychmiast wyprowadzić ich z traumatycznych przeżyć, jeżeli te się odezwą, przywrócić ich do sytuacji „tu i teraz”. Czasami spotykam niektórych z moich byłych uczniów, tych nielicznych, którzy zostali tutaj, w regionie rolniczym i to są zawsze bardzo sympatyczne spotkania. Historie, jakie przytacza autor, brzmią dla mnie znajomo, takie i podobne słyszałam, choć uchodźcy się nimi nie chwalą, szczegóły wychodzą mimochodem. A zagrożenie dla państw uprzemysłowionych? No, jest. Gdyby wyprowadzić nagle wszystkich imigrantów, funkcjonowanie tych państw załamałoby się, bo wykonują oni przeważnie najniższe i najgorzej płatne prace, do których nie kwapią się rodowici obywatele.
Autor wprawdzie ma rację, opisując motywy przemieszczeń ludności, w każdym kraju i na każdym kontynencie nieco inne, ale o jednej głównej przesłance zapomniał – że świat nie jest zainteresowany zlikwidowaniem ich przyczyn. Po pierwsze - jest to walka o strefy wpływu (neokolonializm). Po drugie - mocarstwa światowe i państwa wysoko uprzemysłowione zarabiają na konfliktach międzynarodowych czy wewnątrzkrajowych (jak w Syrii) podwójnie – najpierw dostarczając broń obydwu zwalczającym się stronom, a kiedy już kraj jest zburzony do fundamentów, to zarabiają jeszcze raz – na odbudowie tychże miast i państw z funduszy międzynarodowych. Wojna zawsze dobrze napędzała koniunkturę gospodarczą, zwłaszcza ta poza własnym krajem. A niebieskie hełmy ONZ-u? W wojnie na Bałkanach przyglądały się gwałtom na muzułmankach i nie kiwnęły palcem, niektórzy żołnierze ponoć sami gwałcili.
Zmieniający się klimat spowoduje jeszcze większe susze w Afryce i Ameryce Południowej i jeszcze większe migracje w kierunku Europy czy USA. Afrykę dzieli od najbardziej południowego cypla Hiszpanii tylko 14 km (Ciesnina Gibraltarska),przy dobrej pogodzie widać jeżdżące po europejskiej stronie samochody. A rozwój telewizji i internetu pokazuje w filmach wyolbrzymiony obraz dobrobytu w Europie – domki i samochody, na które i tutaj nie każdego stać. Głód i zagrożenie życia to potężne siły napędowe, zmuszające do poszukania lepszego miejsca dla siebie i dzieci.
Rzetelny dokument, skłaniajacy do przemyśleń i wdzięczności Bogu za to, co mamy. Bardzo dobry styl reporterski - pomimo sporej ilości faktów i liczb przykuwa uwagę czytelnika. Polecam.
Autor, o którym niewiele znalazłam w internecie, omawia ruchy migracyjne na wszystkich kontynentach świata oprócz Antarktydy. Porządnie zrobiony research: był w obozach dla uchodźców, szedł razem z nimi ich szlakami. Pokazuje przyczyny polityczno-ekonomiczne, które doprowadzają do sytuacji, że ludzie wyruszają w drogę. Tematyka mnie też osobiście dobrze znana – w moim...
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo toNie ma co się łudzić – książka „Nie jesteśmy uchodźcami. Życie w cieniu konfliktów zbrojnych” nie jest lekturą ani łatwą, ani przyjemną. Nie nauczy Cię historii miejsc objętych wojną i nie poda suchych faktów o imigrantach i wewnętrznych przesiedleńcach. Czytając tę książkę – oczywiście jeśli nie masz wystarczającej wiedzy, by ją zrozumieć – musisz czerpać również wiedzę z innych miejsc, edukować się, szukać wyjaśnień, a przede wszystkim brać czynny udział w czytaniu, a nie przelecieć po historiach obojętnie, nie poznając znaczenia wielu słów. Dla mnie to była trudna książka. Nie tylko przez swój ładunek emocjonalny, ale również przez brak wystarczającej wiedzy. Wiedzy o konfliktach zbrojnych, o wielokulturowości, o religii. A mimo to udało mi się ją ukończyć z samozadowoleniem, bowiem dowiedziałam się mnóstwo potrzebnych informacji, które na nowo zdefiniowały w moim słowniku słowo „uchodźca”, czy raczej ludzi, którzy nimi nie są (powtarzając za autorem). Dlaczego nimi nie są? Bo nie dostali azylu. Bo przedstawiciele państw odmówili im pomocy. Ta książka to zbiór takich historii, które łamią serce. To również kilka historii, które dają nadzieję. To historie ludzi, którzy niosą te nadzieje, np. Lekarzy Bez Granic. To przede wszystkim zbiór opowieści pełnych przemocy, bólu i życia w strachu. Podziwiam autora za odwagę. Za odwagę przemierzania z tymi ludźmi najstraszniejszych szlaków migracyjnych. Za wysłuchanie przejmujących opowieści i przekazanie ich dalej.
Nie ma co się łudzić – książka „Nie jesteśmy uchodźcami. Życie w cieniu konfliktów zbrojnych” nie jest lekturą ani łatwą, ani przyjemną. Nie nauczy Cię historii miejsc objętych wojną i nie poda suchych faktów o imigrantach i wewnętrznych przesiedleńcach. Czytając tę książkę – oczywiście jeśli nie masz wystarczającej wiedzy, by ją zrozumieć – musisz czerpać również wiedzę z...
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo toOczekiwania były duże. Chcę czytać więcej o realiach życia uchodźców (lub nie-uchodźców),odkąd rok temu przeczytałam świetną książkę Izy Klementowskiej pt. "Skóra. Witamy uchodźców". Reportaż Moralesa wydawał się do tego idealnym kandydatem, a jednak - ogromnie się zawiodłam.
Nie będę tu wyliczać wszystkiego, co mi się nie podobało, bo nie o to chodzi, nawet jeśli bym chciała, bardzo trudno mi się określić. W gruncie rzeczy chodzi o to, że przez tę książkę nie da się przebrnąć - nawet mnie, osobie zainteresowanej tematem. A co musiałaby w takim razie stwierdzić osoba, która sięgnie po tę książkę z czystej ciekawości? Że czytanie o uchodźcach jest męczące i zniechęcające. A tak nie jest!
Wydaje mi się, że Agus Morales chciał zbyt wiele zmieścić w jednej książce, dlatego niektóre tematy potraktował po macoszemu. Nie potrafił też dobrze zbilansować poruszanych przez siebie kwestii - w jednych momentach pisze tylko i wyłącznie o uczuciach, bez żadnych konkretów, a w innych znowu porusza jedynie tematy polityczne, historyczne bądź statystyczne, a więc czujemy się, jakbyśmy czytali podręcznik. Całkiem nie o to mi chodziło, gdy zabierałam się za tę pozycję.
Koncepcja była dobra i ciekawa - chęć wytłumaczenia stanowiska, że większość ludzi, których nazywamy uchodźcami, tak naprawdę nimi nie jest oraz przyjęcie innej perspektywy niż europejska (choć Morales jest Europejczykiem) - często mi tego brakuje w rozmowie o migracjach. Wykonanie niestety... bardzo słabe. I zniechęcające. A szkoda.
Oczekiwania były duże. Chcę czytać więcej o realiach życia uchodźców (lub nie-uchodźców),odkąd rok temu przeczytałam świetną książkę Izy Klementowskiej pt. "Skóra. Witamy uchodźców". Reportaż Moralesa wydawał się do tego idealnym kandydatem, a jednak - ogromnie się zawiodłam.
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo toNie będę tu wyliczać wszystkiego, co mi się nie podobało, bo nie o to chodzi, nawet jeśli bym...
Współczesny kryzys migracyjny trwa nadal. Mimo upływu lat, pomimo różnych działań, nadal pozostaje aktualny. Tak jak nadal jest aktualna publikacja Agusa Moralesa „Nie jesteśmy uchodźcami. Życie w cieniu konfliktów zbrojnych”.
Dlaczego uciekają? Kim są? Gdzie mieszkają? Jak podróżują? Kiedy docierają tam, dokąd chcą? Jeżeli w ogóle tam docierają. Autor wsłuchiwał się w historie ludzi, próbował dowiedzieć się, kim są i bez ubarwiania przedstawić ich sytuację.
Jednym z bohaterów książki jest Ulet, piętnastoletni Somalijczyk, który dostał się do niewoli w Libii. Chory, sam, bez rodziny dotarł razem z innymi uciekinierami na skraj Europy, do wybrzeży Włoch. Na statku jednak jego wycieńczony organizm się poddał. Mimo półgodzinnej reanimacji nastolatka nie udało się uratować. Gdyby chłopiec zmarł w Libii, nikt by się o tym nie dowiedział. Byłby jednym z tysięcy ofiar wojny.
Autor w swojej publikacji opowiada historie ludzi takich jak Ulet, którzy uciekają od wojny, prześladowań politycznych czy tortur. Nie znajdziemy jednak w tej publikacji przesłodzonych portretów, nie ma też w niej epatowania dramatyzmem. Są historie ludzi, trudne, pełne niesprawiedliwości i buntu a czasem rezygnacji. Są też historie pełne nadziei.
Moje wrażenia z lektury:
Książka „Nie jesteśmy uchodźcami” wywarła na mnie przeogromne wrażenie. Do tego stopnia, że musiało minąć kilka dni zanim ułożyła się ona w mojej głowie. Powiem Wam, że uwielbiam lektury, które wywołują we mnie emocje, które pozwalają mi przegryźć w sobie jakiś problem. Uważam, że każdy powinien sięgnąć po tę książkę. Jej największą zaletą poza poszerzeniem jakiegoś horyzontu jest to, że autor nie epatuje emocjami, nie rozbudowuje zbędnego patosu. On mówi jak jest. Często w dość surowy reporterski sposób. Jakby emocje jego bohaterów były jakąś odrębną historią. Wbrew pozorom, to właśnie na surowość uczuciowa powoduje, że czytelnik sam w sobie te uczucia może zbudować.
Komu polecam?
„Nie jesteśmy uchodźcami” to książka dla czytelników ciekawych otaczającego ich świata i zmian jakie w nich zachodzą. Uważam jednak, że każdy powinien po nią sięgnąć, by zrozumieć kim są naprawdę ludzie opuszczający swój dom by dotrzeć na próg Europy. Na mnie jej lektura zrobiła ogromne wrażenie. Tym bardziej cieszę się, że się w końcu na nią zdecydowałam. To jedna z tych historii na kilka wieczorów ale która pozostanie z czytelnikiem na dłużej. Nie jest to publikacja łatwa ani przyjemna, wymaga zaangażowania jednak zdecydowanie warto po nią sięgnąć.
Polecam.
kochamciemojezycie.blogspot.com
Współczesny kryzys migracyjny trwa nadal. Mimo upływu lat, pomimo różnych działań, nadal pozostaje aktualny. Tak jak nadal jest aktualna publikacja Agusa Moralesa „Nie jesteśmy uchodźcami. Życie w cieniu konfliktów zbrojnych”.
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo toDlaczego uciekają? Kim są? Gdzie mieszkają? Jak podróżują? Kiedy docierają tam, dokąd chcą? Jeżeli w ogóle tam docierają. Autor wsłuchiwał się w...
Bardzo ciężki temat. Moim zdaniem nie powinniśmy zastanawiać się nad znaczeniem pojęcią uchodźca, tylko zrobić wszystko, aby to słowo pojawiało się jak najrzadziej. Ludzie zabijają się, gwałcą, cierpią, uciekają i to wszystko w myśl jakieś ideologii. Nie spodobała im się moja wiara, to przyjdą, zgwałcą kobiety, zrobią ze mnie kalekę i spalą mój dom. Jakie zezwierzęcenie i "zamknięta" głowa ogranicza myślenie tych ludzi? Może zastanawiać fakt, że Europę omijają takie wydarzenia. Może już swoje wycierpieliśmy? Może po prostu powinniśmy pomóc zwalczyć problem w zarodku, a nie żerować na tych krajach, eksploatować ich bogactwa naturalne i dbać tylko o własny interes? Ktoś mądry powiedział "Ludzie ludziom zgotowali ten los". Ja mogę zmienić swoje nastawienie do uchodźcy, przygarnąć pod swój dach i wspólnie z nim żyć. Może lepszą opcją jest doprowadzenie do pokoju, umożliwienie tym ludziom spokojnego funkcjonowania w swojej ojczyźnie, którą tak kochają. Problem w tym, że świat nie jest taki prosty i otaczają nas ludzie, którzy nie są uchodźcami.
Bardzo ciężki temat. Moim zdaniem nie powinniśmy zastanawiać się nad znaczeniem pojęcią uchodźca, tylko zrobić wszystko, aby to słowo pojawiało się jak najrzadziej. Ludzie zabijają się, gwałcą, cierpią, uciekają i to wszystko w myśl jakieś ideologii. Nie spodobała im się moja wiara, to przyjdą, zgwałcą kobiety, zrobią ze mnie kalekę i spalą mój dom. Jakie zezwierzęcenie i...
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to